10.03.2025 r.
09.03.2025 r. na należącej do Elona Muska platformie X doszło do sporu między Sikorskim, Rubio i samym Muskiem. Dyskusja dotyczyła systemów Starlink, które wspierają ukraińskie wojska.
Sikorski odpowiedział na wpis, w którym Elon Musk stwierdził, że "system Starlink jest kręgosłupem ukraińskiej armii". "Cała ich linia frontu zawaliłaby się, gdybym go wyłączył"
"Starlinki dla Ukrainy są opłacane przez polskie Ministerstwo Cyfryzacji kosztem około 50 milionów dolarów rocznie. Abstrahując od etyki grożenia ofierze agresji, jeśli SpaceX okaże się niewiarygodnym dostawcą, będziemy zmuszeni szukać innych dostawców" — napisał Sikorski.
W sprawie głos zabrał Marco Rubio. "Nikt nie groził odcięciem Ukrainy od Starlink. I podziękuj, ponieważ bez Starlink Ukraina już dawno przegrałaby tę wojnę, a Rosjanie byliby teraz na granicy z Polską" - stwierdził.
Zaufanie do Muska zostało głęboko zachwiane już we wrześniu 2022 roku. Podczas pierwszego ukraińskiego ataku dronów na rosyjską Flotę Czarnomorską na Krymie, kontakt radiowy ze wszystkimi dronami nagle się urwał, spadły one do morza, a ukraiński atak się nie powiódł. Później wyszło na jaw, że to Elon Musk osobiście nakazał zamknięcie systemu Starlink .
Efektem wypowiedzi ministra Sikorskiego stało się uzyskanie zapewnienia, że Ukraina nie pozostanie pozbawiona kosmicznej łączności, Internetowego wsparcia w działaniach wojennych. Co samo w sobie jest pozytywnym odzewem, Musk walczy o kontrakty. W dobie uznania przez Europę, że liczyć można tylko na siebie jest gotowość przejąć funkcje Starlinków, to dobra wiadomość, druga, że jednak Starlinki pozostaną na usługach Ukrainy.
Co nie znaczy, że minister Sikorski osobiście nie pozostał w mało komfortowej sytuacji w związku z żądaniem podziękowań. Mógł nie dziękować, ale podziękowanie za zapewnienie utrzymania usług Starlinków w przyszłości, jest zupełnie czymś innym niż dziękowanie za łaskę dostarczania Sterlinków do tej pory. Świetnie to wyszło szefowi MSZ. Świadczy o klasie ministra jako dyplomaty.
Polityka PiS-u i wiara, że Ameryka zapewni Polsce bezpieczeństwo, legła w gruzach doszczętnie i już nigdy nie wróci. Nigdy nie będziemy ufać Ameryce, bo na nie, nie zasługuje. Jeżeli stare przysłowie mówi prawdę, że przyjaciół poznaje się w biedzie to nie ma to nic z Ameryką wspólnego. Nie dziwi więc oderwana od rzeczywistości, histeria PiS-u, pisk i nagonka na ministra Sikorskiego. Żądania od przeproszenia Amerykanów po dymisję szefa MSZ. Jak PiS sobie chce to niech sobie sam przeprasza, nie mają za grosz poczucia polskiej godności, no i nic dziwnego. Jeżeli sami będziemy dymisjonować obrońców Polski, z których możemy być dumni, to staniemy się tylko PiS-em. Przywódcy PiS nigdy nie mieli dobrej polityki zagranicznej. Nie widzieli, że Ameryka traci na znaczeniu, przegrywa światowy wyścig. Zamiast rzeczywistego przeglądu sytuacji światowej, Jarosław Kaczyński miał "chciejstwo" i uprzedzenia, a to zawsze źle się kończy. Polska za to płaci. Ten wrzask zbankrutowanego politycznie PiS ma oznaczać, że to nie prawda, jeszcze nie są bankrutem.
Ameryka to jak staczający się bokser, pije, bije własne dzieci i w amoku wiesza się na szyj, swojego przeciwnika szukając w nim oparcia, obrony. Kiedy jeszcze nie tak dawno z uśmiechem go powalał. Żenada.
Dodaj komentarz
Komentarze